poniedziałek, 15 grudnia 2014

Natural History Museum

W końcu  po blisko miesiącu przerwy udało nam się gdzieś wyjść. Wybór padł na Natural History Museum głównie dlatego, że sporo osób polecało nam je odwiedzić.
Po wyjściu z metra budynek jest praktycznie od razu na widoku. Wystarczy przejść raptem kilka kroków by zwracająca swoim wyglądem budowla pojawiła się na horyzoncie. Przyznam,że budynek wywarł na mnie spore wrażenie.Sam w sobie spodobał mi się i od zewnętrznej strony i wewnątrz. Wszystko przemyślane, klimatyczne. Dodając do tego sporo wystaw oraz interaktywnych atrakcji faktycznie dochodzę do wniosku, że warto było tam być. Co prawda odczekaliśmy chwilę w kolejce ponieważ zwiedzający wpuszczani są w kilku osobowych grupach, ale dzięki temu nie ma obaw , że zostanie się zadeptanym w środku ;) Zwłaszcza, że liczba chętnych jest spora, ponieważ wejście  do muzeum jest bezpłatne.


W środku znajduje się tyle wystaw , że szczerze mówiąc nie mam pojęcia czy zobaczyliśmy wszystko.










Pozdrawiam:)

poniedziałek, 3 listopada 2014

Tottenham Marshes

Pogoda wczorajszego dnia nie dopisała. W wyjścia do muzeum nie wyszło nic, ale wieczorem, gdy przestało w końcu padać, a zza chmur na chwilę wychyliło się słońce wybraliśmy się na spacer w celu poznania bliższej okolicy.

Nieustannie zaskakuje mnie fakt, że teraz mieszkając w dużym mieście widuję więcej dzikich zwierząt niż w Polsce na wsi. I wcale nie jest to przesadzone wyznanie. Dzień w dzień ulicą zwłaszcza o poranku biegają lisy. Żywią się resztkami jedzenia z przydomowych koszy , a jest tego całkiem sporo. Szybki łup. Wczoraj natomiast wybraliśmy się z mężem do pobliskiego parku Tottenham Marshes gdzie miałam na wyciągnięcie ręki m.in łabędzie czy królika. Ten ostatni zaskoczył mnie zupełnie. Pewnie ktoś wyrzucił go z domu, bo pomimo tego, że radził sobie całkiem dobrze na zewnątrz, był też bardzo oswojony.
Przy pobliskim kanale, a właściwie wg mapy rzece miałam okazję obejrzeć sporo różnych wodnych środków transportu. Jak się okazało, niektóre z nich służyły nie tylko do celów wypoczynkowych. Kilka z nich było normalnymi ( albo i nie, zależy jak na to patrzeć) domami.










środa, 29 października 2014

Museum of London

W zeszłą niedzielę, czyli dokładnie 2 tygodnie po naszym przylocie do UK wybraliśmy się w końcu "gdzieś". Na początek, ponieważ oboje oswajamy się nadal z miastem interesowało nam miejsce mało uczęszczane i chętnie z bezpłatnym wstępem. Przeszukując kilka internetowych for natknęłam się na informację o Museum of London.  Od tego miejsca rozpoczyna się więc nasza podróż w celu lepszego poznania miasta.

Muzeum samo w sobie jest dość sporym obiektem i co dla mnie najciekawsze przedstawia dzieje Londynu chronologicznie.Zaczynając od czasów przed naszą erą  przez kolejne stulecia, wojny, plagi kończąc niemalże w latach współczesnych.

Po naszym przybyciu okazało się, że prowadzona jest również płatna wystawa poświęcona Szekspirowi, jednak na udział w niej ani ja ani M. nie mieliśmy specjalnie ochoty.Przejście całej ekspozycji zajęło nam ok 1,5godziny , ale od razu zaznaczam, że nie oglądaliśmy wszystkich  dostępnych projekcji i nie korzystaliśmy z zakątków multimedialnych. Podobno zatrzymując się przy każdej z w/w atrakcji zwiedzanie wydłuża się do 2-3 godzin.

Zgodzić muszę się z faktem, iż jest to miejsce mało uczęszczane. W niedzielne popołudnie w tak wielkim mieście mimo wszystko spodziewałam się tłumów, natomiast było raptem ok 100 osób.
Pomimo obaw ,  że możemy mieć kłopoty z trafieniem do celu okazało się, że wejście do budynku jest bardzo blisko stacji metra Barbican. Nieco mylący jest fakt, że napis z nazwą muzeum znajduje się na jednym z budynków, gdy wejście jest tak naprawdę w wieżyczce ze schodami znajdującej się kilka metrów wcześniej ( od strony Aldersgate St).

Na miejscu znajduje się kilka miejsc w których możemy zjeść lub napić się czegoś ciepłego.Dodatkowo jak w większości tego typu obiektów znajduje się tam sporych rozmiarów sklep z pamiątkami. I jak to zwykle bywa ceny są sporo przesadzone od faktycznej wartości. Niektóre faktycznie bez problemów można powiązać z miastem, inne są z serii tych , które można wpasować w każde z miejsc.Nie mniej jednak karty do gry z motywem Londynu w cenie 5f mogłyby być całkiem przyjemnym prezentem.

Zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć z tego miejsca. Niestety warunki nie sprzyjały dobrej fotografii.
































Pozdrawiam
m.